Wpisy

O akwarelach i życiu.

11 czerwca 2022

O akwarelach i życiu.

Akwarele wydają się proste w użyciu. Stworzone do swobody rozchodzenia się po papierze nie wymagają precyzji i dokładności malowanych kształtów. A jednak wiele osób po pierwszych próbach malowania rezygnuje z nich, bo okazuje się, że akwarele mają swoją osobowość i potrzebują uwagi i cierpliwości.

Wiem już, że kiedy niewystarczająco połączę pigment z wodą i nie zanurzę w tej mieszance dokładnie całego pędzla, nie uda mi się osiągnąć tego, co chcę. Zamiast możliwie jednolicie pomalowanej powierzchni, będę musiała sięgać po farbę co chwilę, za każdym razem uzyskując minimalnie, ale jednak inny odcień.

Kiedy nie będę cierpliwa i nie dam wyschnąć pierwszej warstwie, druga i kolejna popsuje nawet najbardziej udany efekt pierwszej, odbierze pierwotny kształt i intencję tego, co chciałabym namalować.

Kiedy za bardzo się staram i próbuję skopiować tych, których sztuka mnie zachwyca, porywy ego pozbawiają mnie nagle wolności tworzenia i nie czuję przyjemności z powolnych spacerów pędzlem po papierzem Nie zauważam też przy tym własnego procesu skupiając się tylko na niedokładności kopiowania.

Malowanie akwarelami tak bardzo przypomina mi życie. Może się wydawać, że mam pełną kontrolę, kartkę, pędzel i nieskończoną ilość kolorów, a jednak nigdy nie jestem w stanie przewidzieć do końca, jaki będzie efekt końcowy, mimo zamiaru, jakiejś wiedzy i planu w głowie. To mnie uczy zaufania i akceptacji, ale też pokory wobec kruchości rzeczy. I uważności na to, co piękne, a co umyka w pragnieniu czegoś wielkiego. 

Mogę chcieć przyspieszyć proces, ale rzeczy potrzebują czasu. Pozostaje cierpliwość, odpowiednia ilość minut i własnych oddechów, które pozwalają wyschnąć papierowi i dają wolność ręce tak, żeby farba czuła, że ma przestrzeń w wypełnianiu wypustek kartki. 

Mogę chcieć naśladować precyzję innych i ćwiczyć przez lata sztukę nie swoją sztukę, a mogę czuć flow w tym, jak porusza się moja ręka, jak widzę kolory i kształty świata i dać każdej linii swój własny ślad. 

Mogę chcieć latami żyć cudzym życiem, które wydaje się lepsze niż moje, a mogę czuć zdumiewającą radość z tego, kim jestem, co potrafię i co mam.

***

To ciekawe, że kiedy rzeczywistość czasem przerasta, ratują zajęte ręce. W rękach, które coś robią, jest pulsujące życie i sprawczość, która pojawia się w ruchach palców. 

Od kilku miesięcy siadam w sobotnie poranki zanurzam się w świat ryb, roślin i motyli. Już się nie irytuję, że nie wychodzi, że nie potrafię. 

Cieszy mnie proces i dzikość serca, które nagle – nieograniczone głową – bije mocno i równo, w zwykłej, najważniejszej radości istnienia.

dobrego czerwca, 

xoxo,

a.

TAGS
POWIĄZANE WPISY
Aga Krzyżanowska
Wiedeń/ Świdnica

Literatka, fotografka, nefelibata. Opowiadam historie o codzienności, w której w soboty jest zen, a we wtorki końce świata (albo na odwrót i w zupełnie inne dni). Czasami piszę książki, zawsze mam w torbie aparat, na ogół polegam w kuchni. Codziennie bujam w obłokach. Stamtąd wszystko lepiej widać.

Facebook