Siedemset sobót i jeszcze kilka dni.
Brakuje mi słońca. Dotkliwie, fizycznie. Koniec maja, a ja ciągle o szóstej rano zakładam zimową kurtkę. Brakuje mi wieczornego, miękkiego światła, kiedy spaceruję z psem. Tego, które pozbawia kantów i w którym rozmywają się granice między złudzeniem spod zmrużonych powiek, a tym, co jest…