Życie w zachwycie.

Proste inspiracje # No. 4

5 października 2017

Proste inspiracje #No. 4

Ci, którzy do mnie zaglądają wiedzą, że bliski jest mi minimalizm, prostota i wolne tempo życia. Cieszą mnie małe, piękne rzeczy i duże przestrzenie. Upraszczam i szukam życia z sensem. I uwielbiam ludzi mądrzejszych od siebie. Od których mogę się czegoś nauczyć i zainspirować.

W pierwszych prostych inspiracjach, drugich i trzecich pisałam o kilku miejscach, które warto odwiedzić. Dziś część czwarta. O mądrych blogach, pięknych instagramach i jeszcze mądrzejszych i piękniejszych książkach, które odkryłam i mam zamiar czytać albo przeczytałam i polecam.

Drobiazgi:

Ostatnio znowu dorwałam swoją szafę. Był wir. Żegnajcie jaskrawe róże i pstrokate kwiatki letnich sukienek i koszul! Adieu, bye bye. Zeszłam tym samym do palety czterech kolorów ubrań: biały, szary, niebieski, w różnych odcieniach i gdzieniegdzie jakiś nieśmiały pink w postaci tshirtu. Korzyść z tego jest taka, że zniknęły dylematy pod tytułem w co ja mam się ubrać. Wszystko do siebie pasuje. Nawet jak wyciągam coś po ciemku z szafy rano (po wakacjach w domu jest wędrówka ludów i na ogół któreś z dzieci, nie wiadomo jak i skąd, ląduje w sypialnianym łóżku).

Niestety, ponieważ w przyrodzie musi istnieć równowaga i żeby nie było, że już prawie jestem superminimalistką, z Zary przerzuciłam się na Zarę Home, którą mi niestety niedaleko otworzono, aghhh.  Wchodzę do niej z wypiekami i rozczulam się nad każdym talerzykiem i ściereczką. Dobrze, że mają zaporowe, jak na moją kieszeń, ceny, więc na ogół wychodzę z niczym. Na szczęście są jeszcze pchle targi… Aghhh, aghhh.

Bo życie składa się z małych rzeczy i wielu drobnych przyjemności. Kawa mieszana maleńką srebrną łyżeczką z ubiegłego stulecia jest zupełnie inną poranną kawą. Stara butelka – syfon w niebieskim kolorze, przez którą widać jesienne słońce, poprawia humor i przenosi w letnie klimaty, które przecież za rok wrócą…

Miejsca:

Marta Idczak. Brałam ostatnio udział w jej warsztatach o storytellingu  (Misja Mars) i to była naprawdę kosmiczna podróż. Bardzo dynamiczna, bo program podróży na Marsa toczy się z prędkością świetlną. Dużo pisania, dużo nauki i sięgania w głąb siebie. Polecam serdecznie wszystkim, nie tylko blogerom i właścicielom firm, także tym, którzy chcieliby odważnie opowiadać o sobie. Marta będzie za jakiś czas startować ze swoim nowym projektem i grupą na Facebooku i znając ją wiem, że będzie się tam działo.

Magda i jej blog Dopracowani. Magdę czytam już od bardzo dawna, uwielbiam i wspominałam kiedyś o niej. Ale dzisiaj chciałam napisać o jej projekcie Blogometamorfoza, w którym mam szczęście brać udział. Tak się stało, że niepewnie się w sierpniu do niej zgłosiłam, a tu nagle znalazłam się w grupie kilku szczęściarzy. Projekt dotyczy nowej identyfikacji wizualnej bloga. Bardzo się na nią cieszę, bo za kilka dni będzie u mnie mniej i bardziej dyskretnie.  Się pracuje. To wszystko dzięki Magdzie. Komu chodzi po głowie zmiana wizerunkowa własnego miejsca w sieci, Magda otworzyła już listę oczekujących na drugą edycję.

Sens i bla. Bloga Małgorzaty odkryłam dzięki (ulubionemu) Instagramowi. Jest mądrze, minimalistycznie, bo u niej największą wartość ma słowo. O rozwoju osobistym i wrażliwości. Z empatią. Szkoda, że nie pisze często.

Alicja na Wyspie. To też blogowy skarb odkryty na Instagramie. Jest spokojnie, z dystansem do siebie. O życiu i codzienności z emigracją w tle. Świetnie pisane. Mądra lektura, którą właśnie co wieczór się raczę.

Poza tym odkrywam Tumblr. Czyli platformę do mikroblogów. Tam jest tak minimalistycznie i inspirująco. Polecam. Powoli pracuję tam też nad swoim profilem.

Fotografia:

blues and stripes. Biel i błękity. Uwielbiam w szare dni.

 

jo_ simplife. Dumnie prezentuję galerię mojej siostry, która pięknie się rozwija. Jest pastelowo, lekko, prosto.

 

evakosmasflowers. Gapię się z zachwytem na piękno jej fotografii. Mam cichutkie marzenie pojechać kiedyś na jej warsztaty fotograficzne do Londynu.

 

hed_mee. Monochromatycznie, minimalistycznie. Bardzo wyciszająco.

 

Nigdy nie zaprosiłam do siebie… Więc dzisiaj nieskromnie mój profil, trochę prywaty i własnej kryptoreklamy może czasem być:

Książki:

Brenè Brown: Z wielką odwagą. O kulturze wstydu i odwadze do bycia wrażliwym. Piękna, mądra książka, do której znowu sięgam. I z niecierpliwością czekam na tłumaczenie jej kolejnej, która właśnie ukazała się na rynku amerykańskim.

Steven Pressfield: Do roboty.”Dziecko, geniusz i wariat nie mają żadnego problemu z uwierzeniem w nieprawdopodobne. Tylko Ty i ja tego nie potrafimy, z naszymi dużymi mózgami i małymi sercami, które wątpią, zastanawiają się i wahają”Mocno rozwojowe. Przyjemne w czytaniu. Motywujące.

Julia Cameron: Pamiętnik artysty. O tym, że wszyscy jesteśmy artystami, choć często brakuje nam odwagi, by realizować swoje marzenia. Cameron prezentuje w niej swój autorski, dwunastotygodniowy kurs, który pomaga przełamać strach i stać się artystą. Inspirujące.

Austin Kleon: Twórcza kradzież. Dziesięć przykazań kreatywności. „Naucz się błyskotliwie kraść, zapożyczać, czerpać inspirację, zamieniać domowe hobby w wielkie projekty. Patrz, jak robią to inni, i zrób to po swojemu”. Cudowna, inspirująca książka, pomagająca w chwilach zwątpienia i braku flow.

Scott Kelby: Sekrety mistrza fotografii. Nie wierzyłam, że można napisać dobrą książkę o nauce fotografii. Można. Jest świetna i do tego tak napisana, że co chwilę wybucham śmiechem. Kopalnia wiedzy o robieniu zdjęć. Przymierzam się do następnej tego autora, tym razem o nauce Photoshopa.

***

Na koniec mam ogromną prośbę i pytanie. Oprócz nowego wyglądu bloga zastanawiam się nad zmianą jego nazwy.

Czy nie byłoby lepiej, gdybym firmowała go swoim imieniem i nazwiskiem? Czy aktualna nazwa nie jest zbyt abstrakcyjna? Oczywis.cie ja na chmurze leżę ciągle i nieustannie, jak tylko powieszę pranie, uda mi się nie spalić kuchni i ogarnę dom. Ale miotam się ostatnio, czy tej nazwy nie zmienić…

Będę wdzięczna za każdy komentarz.

Pozdrawiam serdecznie, cukinie się na mnie gapią, muszę coś z nimi zrobić.

Buziaki.

 

 

 

 

TAGS
POWIĄZANE WPISY
Aga Krzyżanowska
Wiedeń/ Świdnica

Literatka, fotografka, nefelibata. Opowiadam historie o codzienności, w której w soboty jest zen, a we wtorki końce świata (albo na odwrót i w zupełnie inne dni). Czasami piszę książki, zawsze mam w torbie aparat, na ogół polegam w kuchni. Codziennie bujam w obłokach. Stamtąd wszystko lepiej widać.

Facebook