Życie w zachwycie.

Co robić w lipcu?

4 lipca 2019

Co robić w lipcu?

Lipiec nie jest od powagi. Lipiec jest od brykania, niemartwienia się, przyjemności i  zakładania przyszłości nie dalszej, niż do następnego, wyciąganego z zamrażarki loda (dzieci) i do schłodzonego, wieczornego wina do muzyki słuchanej na tarasie (na przykład wczoraj cudowna Omara Portuondo)

Lipiec jest od minimalizmu ubraniowego u dzieci, pożyczonego w całości dla siebie, czyli prania na okrągło dwóch par spodenek i dwóch koszulek, nie trzeba prasować, dziękuję, nie chcę butów, po co mi, idę tylko na płac zabaw. Ponadto maliny, jagody, czarne stopy nie do domycia wieczorem, balony wypełnione wodą i inne miejscowe przyjemności.

Co robić jeszcze w lipcu? (lista mocno subiektywna…)

1. W lipcu dobrze jest czytać Rebekę Solnit i jej Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne. Wspaniałe eseje o łażeniu i włóczęgach. 

„Chodzenie służy do przemieszczania się między samochodami a budynkami oraz na krótkich dystansach między tymi ostatnimi, natomiast spacer jako działalność kulturalna, jako przyjemność, jako podróż, jako sposób poruszania się zanika, a wraz z nim zanika starożytny i głęboki związek między ciałem, światem i wyobraźnią.” 

A więc nie chodzimy, unikamy przemieszczania się. Lato jest od włóczęgostwa. Dobrze je uprawiać, gdziekolwiek jesteśmy, rozglądać się, zatrzymywać, dziwić się, odkrywać, wciągać mocno powietrze do płuc. Kiedy tylko można boso, żeby się uziemić i poczuć całkowitą łączność z naturą.

2. Teraz dobrze jest czytać i zanurzyć się na chwilę w estetyce zen w przemiłej książce, dorwanej w antykwariacie, „Zen dla każdego” Davida Scotta. A potem samodzielnie, ćwicząc cierpliwość, układać własne, kamienne konstrukcje.

3. W lipcu dobrze jest zwracać uwagę na jakość swoich myśli. Słowa, okazuje się,  mają często znaczenie drugorzędne. Myśli zostają i potrafią podróżować z nami daleko. 

Z czym idziesz codziennie spać? Z czym się budzisz?…

4. W lipcu dobrze ćwiczyć świadomość własnych przywilejów: miejsca urodzenia, statusu, wolności, sprawczości, działania, tworzenia, spełniania marzeń. Przypominać sobie o tym codziennie. Działa wyśmienicie, bardzo prostuje i natychmiast wyprowadza ze wszystkich niedostatków.

5. Znaleźć czas na refleksję zdumiewającej prawdy, że dziś bycie zwyczajnie miłym i empatycznym równa się z byciem bohaterem. I być nim codziennie trochę bardziej. I mocniej.

6. Rozważyć, czy nie zacząć mówić rano do siebie w lustrze tak, jak się zwraca do swojego psa, kiedy się wraca do domu: moja ty kochana, zuch dziewczyna, jesteś przesuper…

7. Regularnie opuszczać na dłużej świat Facebooka & Co. I z radością zauważać zmniejszanie się ilości czasu spędzanego offline podawanego w tygodniowym raporcie. Polecam, nic mnie tak ostatnio nie otrzeźwiło… Tym bardziej, że wczoraj w jakiejś gazecie przeczytałam, że ilośc czasu spędzanego przeciętnie w mediach społecznościowych przez rok równa jest lekturze dwustu książek.

7. W lipcu dobrze jest podejść do wszechobecnych wyprzedaży jak do wyzwania: kto jest silniejszy i kogo pokona. Na dzień dzisiejszy, wielbiony kiedyś przez mnie TKMaxx 0:1 dla mnie. Nic, nawet najmniejszej, najmalusienieczkiej miseczki. Niby nic wielkiego, ale refleksja rozciąga się na wszystkie przybytki codziennej konsumpcji.

Na świecie jest wszystkiego za dużo, przede wszystkim ludzkiej próżności i braku szacunku. Potrzeba a pragnienie to definitywnie nie jest to samo.

8. W takim letnim czasie dobrze jest robić listy drobnych przyjemności i wyciągać je potem w chwilach, kiedy niekoniecznie będzie tak dobrze, jak teraz, na przykład:

noszenie wszystkiego, co boho 

spanie przy otwartym oknie

nicnierobienie bez żadnych wyrzutów sumienia (tzw. osiędbanie)

fotografowanie pól i łąk zaraz przed zmierzchem

układanie książek na nowo

milczenie i słuchanie, jak zasypia świat

tworzenie playlist na nastroje i pory roku

9. Lipiec jest od tego, żeby choć przez chwilę zająć się tylko sobą. Znaleźć margines, przestrzeń dla siebie bez wszystkich rol, które pełnimy na co dzień, bez definicji i przydatności społecznej. Zanurzyć się w życie, własne emocje, posłuchać ciała, połączyć się z nim. Zrobić listę miejsc, zdarzeń, w których jest nam dobrze i tam powracać. Mniej myśleć, mniej komentować, więcej czuć, również kosmosu, więcej się dziwić, co rano dziękować, kochać.

I żyć w tym życiu, po prostu. Najlepiej jak się tylko potrafi. 

Uściski. xoxo.

#loveearthandrockandroll

TAGS
POWIĄZANE WPISY
Aga Krzyżanowska
Wiedeń/ Świdnica

Literatka, fotografka, nefelibata. Opowiadam historie o codzienności, w której w soboty jest zen, a we wtorki końce świata (albo na odwrót i w zupełnie inne dni). Czasami piszę książki, zawsze mam w torbie aparat, na ogół polegam w kuchni. Codziennie bujam w obłokach. Stamtąd wszystko lepiej widać.

Facebook