Zamiast wstępu.
Był piękny słoneczny dzień, pachniało trawą i upałem. Lipcem. Powietrze nieruchome, aż lekko drżące od temperatury. Plaża nad rzeką w środku Europy. Dzieci na brzegu chłodzące się w przezroczystej wodzie. Ja na kocu, w cieniu drzewa, nieruchoma niczym kameleon.
– Co robisz, Mami- zapytała Bibi, kładąc się mokra obok…