Kika myśli na listopad.
Kilka myśli na listopad.
Czasem budzi mnie smutek. Jak dziś nad ranem, kiedy we śnie, będąc w jakimś miejscu sprzed lat, poczułam nieobecność A. tak mocno i boleśnie. I siedząc chwilę potem na łóżku, zdumiona, zastanawiałam się, czy jeśli smutek jest żywy i tu i tam, w świecie za zamkniętymi powiekami, to znaczy, że jednak wszystko żyje bez końca, zmieniając tylko formę i kolor, jak w kalejdoskopie?
A parę minut później przyszedł listopad ze swoim światłem i ciepłym i szorstkim ratunkiem psiego języka, zlizującego z rąk ślady snów i nagłej tęsknoty.
Jakbyśmy się nie upierali, nasza ścieżka układa się czasem tak bardzo nie według naszych wyobrażeń. Nagle stoimy zdumieni i oszołomieni tym, że nikt za nas jej nie przejdzie, że nikt za nas tego życia nie przeżyje. Że jest tylko nasze.
I chociaż nie wybieramy sobie czasoprzestrzeni, w której się pojawiamy, ani rodziców, to jednak z jakiegoś powodu pojawiamy się tutaj, niepewni, nie wiedząc na jak długo, ale jednak mamy przywilej tu być.
I po latach, któregoś ranka, okazuje się, że wszystko, co przeżyliśmy, każda nasza decyzja, każdy nasz wybór, każdy koniec świata i każde zszywanie serca, zaprowadziło na do miejsca, w którym świt obdarowuje nas, mimo wszystko, chwilą zachwytu nad światłem i życiem.
Nie dlatego, że to, co trudne miało nas czegoś nauczyć, ale dlatego, że zdarzyło nam się mieć otwarte i pojemne serce i czuć radość i głośno śmiać do bólu brzucha.
***
„Nie chcę być jedynie odwiedzającą ten świat”, mówi z uśmiechem prawie stuletnia bohaterka kolejnego odcinka kanału Reflections of Life.* „Chcę być dzieckiem zachwytu i zdumienia. Nie próbując niczego zrozumieć ani wytłumaczyć, po prostu być w zachwycie”. A potem śpiewa:
Go slow
and you will know
that the only way
to enjoy this day
ist right now.
dobrego listopada.
xoxo,
a.
ps. tutaj link do wysłuchania całego odcinka „Reflections of life”: