Wpisy

Kilka myśli na wiosnę.

27 marca 2021

Kilka myśli na wiosnę.

Chciałabym napisać tu, bo przecież to już prawie koniec marca, coś optymistycznego i miłego dla serca i ciepłego dla duszy, ale czas mam trudny. Mało w nim słów. A jest znowu w szpitalu. Budzę się coraz wcześniej, choć przyznaję, że wschody słońca i cisza przed szóstą rano, kiedy spaceruję z moim psem, warte są pobudki po piątej. Przez chwilę nic innego poza tym nie istnieje. Nie mam przez chwilę żadnych list zadań do wykonania. Lęku. 

Ostatnie kilka miesięcy pojawiło mi się i zniknęło i nie pamiętam z nich wiele. 

Oprócz tego, że październik, który zmienił wszystko, co znałam, był ciepły i słoneczny. A tydzień temu, w połowie marca, spadł śnieg. Za to dzisiaj chodzę w koszulce z krótkim rękawem. I mrużę oczy od słońca, aż do łez. 

Kilka lat temu kupiłam klasyczny, piękny notes Leuchtturm 1917, kropkowany, z nadzieją, że może kiedyś dorosnę do zrobienia własnego bullet journal. Dorosłam w ostatnie święta.  No może nie do końca. Do połowy. Bo samodzielnie zrobiony kalendarz na ten rok służy mi jednak tylko do zapisków i podsumowań kończących się kolejno miesięcy. Ale to dobre ćwiczenie na uważność i przyjrzenie się sobie. 

•••

Ostatnia rozmowa z kimś mądrym, zostawiła ze mną zdanie: nie można przeżyć życia za kogoś. 

To zawsze jest kogoś życie. To zawsze jest moje życie. Ile z niego weźmiemy, ile w nim nas będzie, ile uniesiemy to zawsze jest twoja, to zawsze jest moja decyzja. 

Na tyle, na ile umiemy. Bo nie wierzę, że nie chcemy żyć dobrze. 

Na tyle, na ile zadaliśmy sobie pytanie, co jest dla nas ważne i wracamy do niego co jakiś czas.

O ile zadaliśmy je sobie.

Nie można przeżyć za kogoś życia oznacza również, że w pewnym momencie trzeba wszystko unieść samemu, szczególnie smutek i strach. Przyjąć tych gości. Nauczyć się z nimi być. Kłaść się spać. Wychodzić wcześnie rano i mówić – za chwilę, teraz wschodzi słońce, za chwilę wszystko mi powiecie. Za chwilę was poczuję. Ale jeszcze chwilę chcę być sama.

Buddyzm mówi: przyjmij, zaakceptuj, puść wolno. To wypuszczanie na wolność wydaje się mi się być dzisiaj najtrudniejsze. Choć tak konieczne.

•••

Tegoroczna wiosna przypomina łudząco poprzednią, choć od kilku dni łapię się na tym, że po roku zasłaniania twarzy mam ochotę ściągnąć z niej maskę i zacząć krzyczeć. 

•••

Dużo czytam ostatnio o ciele i naszej z nim relacji. O tym, jak nie zapomina niczego, co przeżyliśmy, przeżywamy, doświadczamy, czego nie przepracowaliśmy. Łapię się na tym, że w momencie, kiedy wychodzę rano do pracy i zamykam drzwi, natychmiast bezwiednie otulam się swoim wielkim, wysłużonym już mocno szalem i starannie przytrzymuję go dłonią na klatce piersiowej. Chowam wszystko, co tam mam. Zamykam ramionami.

Spróbuj się sobie przyjrzeć – jak układasz plecy, stopy, dłonie. Jak elastyczne są twoje biodra – centrum życia i otwartości na nie. Jak mocno oddychasz? W jakim tempie?

•••

Szczytem marzeń tej wiosny wydaje mi się cały czas pójście do restauracji i długie rozmowy z ludźmi. I jeszcze marzę sobie, że pomaluję usta na czerwono. Jakie czasy takie ekstrawagancje.

•••

Tej wiosny niczego od siebie nie wymagam. Nie snuję planów, nie myślę o przyszłości. Pozwalam dniom być do siebie podobnym i gubić się w nich czasem. Nagle trafiam na Rebekę Solnit, do której znowu wracam:

… być zagubionym to być w pełni obecnym, a być w pełni obecnym to być zdolnym do przebywania w niepewności i tajemnicy.

pięknego weekendu, pięknej wiosny,

xoxo.

a.

TAGS
POWIĄZANE WPISY