Wpisy

Kilka myśli na kwiecień.

4 kwietnia 2020

Kilka myśli na kwiecień.

Cokolwiek chciałabym napisać, coraz bardziej wydaje mi się bez znaczenia. Coś, co miało wartość wczoraj, dziś zdewaluowało się do zera. I tak codziennie.

***

Myślę o tym, że możliwość zwiedzania wirtualnych muzeów, która mignęła mi w mediach społecznościowych, była zapewne budująca i całkiem atrakcyjna dwa tygodnie temu, dziś wobec rzeczywistości, która ludziom nie pozwala spać, ze strachu i trosk, wydaje się rzeczą absolutnie drugorzędną.

***

Starszy B. zapytał dziś: co się stało z naszym życiem? Jakie teraz będzie? Zapewne inne, ale nasze, synku, pełne wyzwań, jak zawsze cenne.

***

Moje ulubione stwierdzenie ostatnio – powtarzam jak mantrę, zaskoczona i coraz radośniej – mam czas. I nie, nie mam na myśli, że mam czas na robienie rzeczy pod tytułem „co chciałaś zawsze zrobić, ale nigdy nie miałaś na to czasu”. 

Nie uczę się nowego języka, nie rozpracowuję strategii, jak najlepiej wykorzystać swoje talenty na podstawie testu Gallupa. Nie korzystam z darmowych wyzwań, choć doceniam wysiłek autorów i wiem, że proponowane są w dobrej wierze, w czasach kryzysu dobrze jest być w grupie i się wspierać.

Nie chcę się rozwijać. Być lepszą. Fajniejszą. Spełnioną. Wyjść po kilku tygodniach na słońce uzbrojona w nowe kompetencje twarde i miękkie. Rzucić się w wir nowego życia. 

Jakkolwiek to brzmi, w zaskoczeniu nagłego błądzenia w czasie, którym pojęcie celu i przyszłości nie istnieje, odkrywam, że mam czas na życie. Na trwanie. Zdziwienie istnieniem. Zdziwieniem wielkim jak zdziwienie dziecka. 

Przez chwilę czuję wokół siebie przestrzeń. w której limitem nie jest zegar i kalendarz, a świt i widziana kilka dni temu Wenus zaraz obok wschodzącego księżyca. Długo stałam na łące z psem w mroźny wieczór z głową zadartą do góry.

***

Co chwilę łapię się na wewnętrznym, wyuczonym nakazie robienia czegoś i dyscyplinowania się, bo jak to tak, kulturowo nie wypada przecież siedzieć i patrzeć, jak promienie słońca nagle wpadają przez żaluzje i płyną po moim biurku. Tymczasem siedzę, dłużej niż zwykle, przerywam pisanie, podpieram brodę i uwalniam myśli, niech sobie biegną, gdzie chcą, uwalniają synapsy wspomnień i tworzą się na nowo, bez granic.

***

Oglądam filmy przyrodnicze, które uwielbiałam jako dziecko, smarkam sobie też od czasu do czasu z zachwytu widząc, co robią dzikie zwierzęta w pustych nagle miastach. 

***

Izolacja zaskakująco wpływa na relacje młodszej i starszego B. Mniej się kłócą. Są dla siebie milsi.

***

Żółty pasek nie znika już z ekranów telewizorów. Prognozuję, że nie zniknie, że nawet jak już kiedyś wyjdziemy z domów, będziemy żyć w kulturze codziennego zagrożenia. Nie ma nic cenniejszego niż nasza uwaga. 

***

Samotność, której możemy się aktualnie uczyć, jest wyzwaniem. Obnaża i zawstydza albo wzmacnia i odkrywa, zależy, jak daleko albo blisko byliśmy dotychczas od siebie i ze sobą.

***

John Steinbeck napisał dawno temu: „i teraz, kiedy nie musisz być doskonały, możesz po prostu być dobry”. Bardzo mi pasuje ten piękny tekst na czas, w którym właśnie jesteśmy.

Pięknego kwietnego miesiąca, niech nam łąki zakwitną. Bądźcie bezpieczni, bądźcie zdrowi.

xoxoxo.

a.

TAGS
POWIĄZANE WPISY
Aga Krzyżanowska
Wiedeń/ Świdnica

Literatka, fotografka, nefelibata. Opowiadam historie o codzienności, w której w soboty jest zen, a we wtorki końce świata (albo na odwrót i w zupełnie inne dni). Czasami piszę książki, zawsze mam w torbie aparat, na ogół polegam w kuchni. Codziennie bujam w obłokach. Stamtąd wszystko lepiej widać.

Facebook