Empatia, ego i zdrowy rozsądek.
Empatia, ego i zdrowy rozsądek.
Siedzieliśmy wczoraj wieczorem z A. przy stole. Dzieci już zjadły i poszły dalej brykać, a nas wzięło na wieczorne rozważania. Że ten rok taki dziwny, coraz bardziej niebezpieczny. Tyle się dzieje wokół, politycznie i w społeczeństwach. Jaka będzie przyszłość naszych dzieci? – pytał A. – tego się boję. Wszystko jest takie inne niż kiedyś.
Ja też się boję. Są dni, że boję się tak bardzo, że nie mogę oddychać. Boję się nagłej śmierci, nienormalnych ludzi na ulicach. Boję się kierunku, w jakim podąża Europa, nieprzewidywalności polityków, skrajności, rozdętego egocentryzmu i świata bez wartości.
Konsekwencją strachu jest bezradność. Bezsilność, że nie można pewnych rzeczy zmienić. Że suche i stanowcze tak niestety jest niesie w sobie realny opis całego mojego wpływu na zdarzenia daleko stąd. Bezsilność rodzi pasywność. Bo można całe życie przeżyć z lęku nie wychodząc z domu i czekając na koniec świata.
Wszystko jest inne niż kiedyś. Kiedyś nie było trzystu kanałów telewizyjnych, kilkunastu wydań informacji wieczorem i miliarda newsów w internecie. Teraz możesz być kim chcesz ukrywając się za fałszywym nickiem i niszczyć komuś życie.
Nie jestem w stanie ogarnąć całego świata. Ilość informacji mnie przerasta, fizycznie. Zastanawiam się często, jaka jest naprawdę moja wiedza? Może to wszystko, co wiem, co wydaje mi się, że wiem, to bzdury? Może rzeczywistość jest całkiem inna, może śnimy, że jesteśmy?
Przejmują mnie do bólu zdjęcia zabitych dzieci w Syrii, bieda, historie chorych na Siepomaga. Tak często nie mogę przestać o tym myśleć. Całuję rano dzieci na do widzenia i przytulam je mocno, z całej siły, żeby mi się nie wymknęły, żeby mieć ich dłużej dla siebie. Jakby jutro miało nie nadejść.
Co mogę zrobić?
Moralne dylematy własnego ego versus potrzeba bycia w zgodzie ze sobą, bo świat na zewnątrz nie jest mi obojętny. Mogę anonimowo wspomóc potrzebujących mając nadzieję, że ta pomoc trafi tam, gdzie trzeba. Mogę oddać komuś moje ubrania, zabawki po dzieciach. To wszystko. Albo aż tyle. Kwestia perspektywy. To są drobne gesty wykraczające poza empatię przez internet. Wierzę, że ważne. Że choć trochę mogą pomóc.
Moje całościowe martwienie się, lęki, ilość energii, którą tracę na myślenie o całej reszcie, niczego, absolutnie niczego nie zmieni. W imię zdrowo pojętego egoizmu i własnego zdrowia psychicznego nie ma sensu zajmować się czymś, na co nie mam wpływu.
Moje współczucie i drżenie brody, kiedy oglądam wiadomości nie zmienią sytuacji na Bliskim Wschodzie. Nerw, kiedy widzę polityków, jak machają do mnie palcem z ekranu telewizora też nie zmieni ich przekonań, nie dojdą do nich moje rzucane po cichu przekleństwa. Mój gniew na coś, co dzieje się daleko stąd, pozbawia mnie energii i czasu dla mojej rodziny. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że ten gniew musi potem gdzieś wyjść, wychodzi często w domu.
Nie można się zamykać w czterech ścianach udając, że nic nas nie obchodzi, to jasne, bo to też jest forma skrajności. Rozdęte ego to syndrom naszych czasów, choć przecież od dawna wiadomo, że jesteśmy szczęśliwi w kontekście naszych relacji z innymi. Jesteśmy cząstką wielkiej całości, nie jest możliwe życie w oderwaniu od zależności ze światem na zewnątrz. Skrajna samotność niszczy nas tak samo jak dewastacja środowisko. Gdzie będziemy żyć, jeśli roztopią się wszystkie lodowce?
W współczesnym świecie bardziej niż zwykle potrzebujemy równowagi. Ja potrzebuję bardzo. Szukam jej ostatnio intensywnie, także poza własną głową.
Myślę, że najbardziej trzeba zajmować się tym, co leży w zasięgu ramion.
Być jak najczęściej offline, słuchać ludzi obok, nie wyrzucać jedzenia, gasić światło.
Pytać bliskich jak się czują, a nie, co u nich słychać, przytulać drzewa, dbać o swoje ciało, jeść mądrze.
Uczyć dzieci dbania o wartości, mniej im kupować.
Być otwartym na i dla innych, ale nie dać się wykorzystywać.
Słuchać przede wszystkim własnej intuicji, nie rzeczywistości podanej światłowodowo.
To wszystko są bardzo proste rzeczy.
Które jeszcze jakiś czas temu wcale nie były dla mnie takie oczywiste.
Pozdrawiam zdumiona szaleństwami pogodowymi:O
Buziak.