Życie w zachwycie.

Dlaczego warto patrzeć w niebo?

18 listopada 2016

Dlaczego warto patrzeć w niebo?

Zawsze jak jedziemy do mojego miasta, do miejsca, w którym się urodziłam i dorastałam, w którym ciągle jeszcze jest kilka osób, które na nas czekają, kiedy siedzę w aucie, często nocą, dzieci śpią, A. prowadzi, wyglądam na zewnątrz szukając Wielkiego Wozu, jako wyznacznika celu, do którego suniemy po autostradzie.

Dziecinnie opieram się na kompasie nieba, szczęśliwa, że już zaraz będziemy na miejscu. 

Ten Wielki Wóz, tam wysoko, daje mi oparcie w innych miejscach, na południu Europy na wakacjach, na zachodzie i wschodzie kontynentu, zadzieram głowę, jest, jest dobrze, świat ciągle istnieje, dotarliśmy w to miejsce, w które chcieliśmy dojechać.

Wielki Wóz przewodnik. Metafora celu. Pomyślałam sobie o celach w swoim życiu i że z nimi to mam tak różnie. Czasem on czasem off. Niektóre osiągam, z niektórych rezygnuję w połowie drogi.

Że regularnie sport, że w końcu się na błysk wyuczę angielskiego, że aż prawie będę mówić z london look i potem włoskiego, bo wszystko, co italskie kocham i z tej miłości, no wiecie, szał i amok samorozwoju. I na tym się kończy. Trochę tu, trochę tam i ogólnie niewiele z tego. W ramach london look to świetnie piję herbatę i vino rosso amore mio z Toskanii też uwielbiam.

A czasem, z niektorych celów wychodzi coś więcej.

Pojedyncze gwiazdki Wielkiego Wozu.

Ale potrzebna jest też całość. To galaktyczne auto sunące po niebie, żeby wiedzieć, co ważne i do czego dążyć, to, co nas prowadzi przez życie. Kotwica ponad głową. Żeby nie zwariować i nie przeżywać codziennie dnia świstaka. Żeby wstawać i wiedzieć, jaki jest cel tego wstawania i poniedziałek taki sam jak wtorek i tak do piątku. I że to ma sens i nagle każdy dzień ma imię.

Dlaczego warto patrzeć w niebo?

Ten kształt gwiazd to nie cel sam w sobie, ale punkt wyjścia do określenia siebie.

To ta stała, która trwa, podczas kiedy wszystko wokół się zmienia.

Kiedyś chciałam być bardzo mądra, wierzyłam, że mądrość odpowie mi na wszystkie pytania świata i pokończyłam i to i tamto. I jeszcze coś. Potem się nagle okazała wielka bezradność wobec życia, dyplomy nie pomagają okiełznać rozczarowań i strachu.

Krótkoterminowe cele: wysmakowane mieszkanie, urlop all inclusive dwa razy do roku, ciągłe nadgodziny, zawrotna prędkość biegnących tygodni.

Okazuje się, że ilość kupionych rzeczy, zebranych rzeczy i wydanych pieniędzy nie pcha do zadarcia głowy w górę, tylko rozglądania się wokół siebie. A ta przestrzeń tak szybko się rozrasta i tak bardzo można się pogubić. Codzienność bombardowana ilością wyborów tak, że nie możesz podjąć najprostszej decyzji.

Na tym poziomie niebo nocą nie istnieje. 

Banalny wybór mieć czy być przestaje istnieć, jeśli spojrzysz w górę. Nasza drobiazgowość wobec wielkości bez końca ponad głową. Być, trwać jeszcze przez jak najdłuższą chwilę.

Stoję wieczorem na tarasie, kot buszuje w liściach, zadzieram głowę do góry, bezchmurne niebo.

Mój Wielki Wóz.

Prosto żyć, nie komplikować.

Być dobrym człowiekiem.

Dbać o wdzięczność.

Szanować czas.

Dużo się śmiać.

Nauczyć tego moje dzieci.

Pisać, wierząc, że to Cię, mój Czytaczu, na chwilę zatrzyma i zamyśli.

Głowa w górze określa sensy pogubione w nadmiarze rzeczy i szybkich kroków.

Wszyscy jesteśmy tutaj z jakiegoś powodu.

Znalezienie swojego własnego Wielkiego Wozu pozwala nam ten powód znaleźć.

Co jest Twoim Wielkim Wozem?

?

 

Serdeczności. Cmok.

TAGS
POWIĄZANE WPISY