Rozwój Życie w zachwycie.

Kultura wstydu.

28 października 2016

Kultura wstydu.

Bardzo wierzę, że pewne rzeczy w życiu nie dzieją się przez przypadek. Spotkani ludzie, miejsca, mocniejszy oddech. Albo książki. Powodują, że nagle coś odkrywasz, zmieniasz punkt widzenia, coś się rozjaśnia, uzupełnia i staje całością.

Tak też mi się stało wczoraj, kiedy zabrałam się do lektury Brenè Brown Z wielką odwagą.

To książka mądra i potrzebna i tak nie po amerykańsku napisana. Szczera, nieporadnikowa. Przede wszystkim o wrażliwości, o przekleństwie bycia perfekcyjnym i o wstydzie.

Kultura wstydu.

Ten rozdział o wstydzeniu się wyczytałam najmocniej. Zostawiałam go, wracałam i mieliłam na nowo. Uzupełnił mi własne przemyślenia, które niedawno zapakowałam w tekst o najtrudniejszym pytaniu świata i dosłownie mną potrząsnął.

Teza jest taka, że mamy powszechnie obowiązującą kulturę wstydu. Że ciągle się kogoś i czegoś wstydzimy. Siebie, za coś. Ja też.

Wstydzimy się z powodów różnych:

– że nie jesteśmy szczupli, piękni, wysportowani,

– że się starzejemy,

– że mamy dzieci, nie mamy dzieci, że za późno, że za dużo, za mało,

– że nie zrobiliśmy kariery,

– że nie mamy wystarczająco pieniędzy, rzeczy, dużego domu

– że nie jesteśmy wystarczająco zdolni do czegoś

– że ktoś nas zdradził, że posypało się małżeństwo,

– że lubimy porno

i jeść w nocy.

Czego wstydzi się ona?

To, czego się wstydzimy, zależy od płci. Kobiety najbardziej wstydzą się sfery swojego wyglądu i macierzyństwa. Mimo 21 wieku ciągle i nieustannie doświadczamy wstydu, bo:

– nie jesteśmy wystarczająco perfekcyjne, a wszystko, co powoduje, że nie jesteśmy, wywołuje u nas wstyd,

– jesteśmy oceniane przez inne matki,

– nieważne, co osiągnęłyśmy, pochodzenie i przeszłość są powodem do wstydu,

– nigdy nie jesteśmy wystarczająco piękne, seksowne, w pracy, w domu, dla wszystkich,

Największym problemem są oczekiwania innych, również nasze wobec siebie, że będziemy doskonałe i to bez wysiłku. Naturalnie piękne, bez skazy jako matki i pracowniczki roku. Pajęczyna sprzeczności. Bądź doskonała jako kobieta, ale nie nawalaj w domu i pracy. Bądź superseksowna, ale skromna. Mów, co myślisz, ale nie rań nikogo. Bądź sobą, ale oczywiście pewną siebie, seksowną i piękną. Skromną sobą i przeciętną raczej nie.

Okazuje się, na podstawie badań, że ciągle najważniejsze atrybuty kobiecości to:

bycie cichą, skromną, świetną w kontakcie z garnkami, z jednym partnerem aż nas śmierć nie rozłączy, superczułą matką, superseksowną, szczupłą i gładką za pomocą natury, czyli zapomnij o botoksie.

Nie mają znaczenia talenty, ambicje i bycie pewną siebie. Normy i kultura wstydu chcą od ciebie czegoś innego.

Pomyślałam o sobie. O swoim wstydzie, jak czasem klikam publikuj na blogu, że wstydzę się, że się znowu odważyłam. Że mam problemy z organizacją i że już –  już to akceptuję, a potem nagle znowu dzień wstydu, bo zapomniałam o czymś. O tym, że na 352 dni w roku może z pięć jestem zadowolona ze swojego wyglądu.Reszta to twarz nie taka, to widać, że jadłam w nocy pizzę, muszę zacząć ćwiczyć i inne głupie, bezsensowne wstydy marnujące życie.

Nawet Brown, kiedy napisała artykuł o niedoskonałościach, który zilustrowała własnym zdjęciem, na którym trzyma kartkę z napisem jestem wystarczająco dobra, dostała stos komentarzy o treści: jesteś gruba, za pomarszczona i na pewno kiepska jako matka,  jak możesz z takim wyglądem być zadowolona z siebie.

Czego wstydzi się on?

U mężczyzn doświadczenia wstydu we wszystkich dziedzinach życia sprowadzają się do jednego: nie bądź postrzegany jako słaby, czyli po prostu nie bądź cipą, bądź wspaniały i wpływowy. Dla żony, w łóżku, dla kumpli, w pracy.

Najważniejsze cechy faceta, znowu według badań, to:

zwycięstwo, kontrola emocji, siła, podejmowanie ryzyka, temperament, bycie maczo, niezależność, bycie playboyem, praca jako najwyższa wartość, władza nad kobietami, brak akceptacji dla homoseksualizmu i pogoń za sukcesem. I najlepiej niech zginie jako bohater.

Wstyd, noszony latami, jest nie do zniesienia. Wstyd boli i potrzebuje ujścia. Dlatego wydostaje się poprzez osądzanie innych, do tego słabszych, w tych kwestiach, w których sami najbardziej się wstydzimy.

Jeśli jesteś zadowolona ze swojego wyglądu, nie będziesz oceniać innych, jeśli czujesz się okej jako rodzic albo partner, nie będziesz komentować zachowań innych rodziców i przedstawicieli swojej płci. Jeśli nie jesteś, to właśnie ich oni przeszkadzają ci najbardziej i widzisz ich wszystkie niedoskonałości.

Wstyd zabija nie tylko nas, wewnętrznie, ale także nasze relacje. Kobiety, które czują się niedoceniane albo niewysłuchane, biegną w krytykę i klasyczne: bo ty nigdy. Mężczyźni, odczuwający wstyd z tego samego powodu albo się kompletnie wycofują albo idą w agresywną ofensywę.

Tak się nie da żyć, jak mówi moja młodsza B.

Jak przestać się wstydzić?

Pozwolić sobie na bycie wrażliwym. Wobec siebie. Na odwagę bycia niedoskonałym. Przeciętnym, nierównym, równym, mniej albo bardziej okrągłym. Nasze dwie najważniejsze potrzeby to bycie kochanym i poczucie przynależności. Wstyd na to nie pozwala, wrażliwość tak.

Przeczytałam tę książkę i stało się dla mnie jeszcze bardziej jasne, gdzie zaczyna się to bycie wystarczającym. W momencie, gdy z tej kultury wyjdziemy. Powiemy nie, dziękuję, pieprzcie się. Jest mi okej ze sobą. Nie wstydzę się tego, kim i jaki jestem. Nie ma sensu sprawdzanie się wobec świata i innych.

Brown cytuje fragment bajki z 1922 roku autorstwa Margery Williams Aksamitny królik, który ja też muszę tu wrzucić, bo mówi więcej niż milion słów o tym, co jest ważne w nas i w życiu:

„Bycie Prawdziwym nie zależy od tego, jak zostałeś zrobiony” – powiedział Zamszowy Koń. „To coś, co ci się przydarza. Gdy dziecko kocha cię przez długi długi czas, nie tylko po to, by się tobą bawić, lecz naprawdę cię kocha, wtedy stajesz się Prawdziwy”.

„Czy to boli?” – spytał Królik.

„Czasami” – powiedział Aksamitny Koń, ponieważ zawsze mówił prawdę. „Gdy jesteś Prawdziwy, ból ci nie przeszkadza”.

„Czy to wszystko dzieje się nagle, jak nakręcanie” – spytał – „czy może kawałek po kawałku?”

„To nie dzieje się nagle” – powiedział Aksamitny Koń. „Stajesz się. To zajmuje dużo czasu. Dlatego właśnie nieczęsto się zdarza tym, którzy łatwo się tłuką, albo mają ostre krawędzie, albo muszą być ostrożnie trzymani. Zasadniczo, zanim staniesz się Prawdziwy, większość twoich włosów zostaje wygłaskana, twoje oczy wypadają, łączenia poluzowują się i stajesz się mocno sfatygowany. Jednak to nie ma żadnego znaczenia, ponieważ, gdy już jesteś Prawdziwy, nie możesz być dla nikogo brzydki, z wyjątkiem ludzi, którzy nic nie rozumieją”.

Bądźmy prawdziwi. Pozwólmy sobie na prawdziwość. Dla nas samych. Nie wstydźmy się siebie i za siebie. Tak długo, jak jesteśmy po prostu dobrymi ludźmi, nie mamy czego.

I dbajmy o miłość. I dzieci.

Pozdrawiam serdecznie. Cmok.

 

TAGS
POWIĄZANE WPISY
Aga Krzyżanowska
Wiedeń/ Świdnica

Literatka, fotografka, nefelibata. Opowiadam historie o codzienności, w której w soboty jest zen, a we wtorki końce świata (albo na odwrót i w zupełnie inne dni). Czasami piszę książki, zawsze mam w torbie aparat, na ogół polegam w kuchni. Codziennie bujam w obłokach. Stamtąd wszystko lepiej widać.

Zapisz się!

Facebook