Relacje małe i duże Rozwój

Jak być rodzicem i przeżyć w związku?

25 sierpnia 2016

Jak być rodzicem i przeżyć w związku? 

Bycie rodzicem zmienia wszystko. Dramatycznie przyznaję, że od momentu, kiedy powiększa się rodzina, nic już nie jest takie same. I nie chodzi tylko o sflaczały brzuch, który nigdy się nie daje naprawić, no chyba, że jesteś Heidi Klum albo Victorią Beckham, bo im się jakoś magicznie udało, i wiecznie nieprzespane noce.

Najbardziej zmienia się relacja dwojga ludzi, którzy do tej pory mogli imprezować do rana i mieli siebie tylko dla siebie. Wypucowane mieszkanie i na spokojnie jedli kolację, a potem szli do łóżka z szampanem.

Statystyki potwierdzają, że najwięcej rozwodów odbywa się właśnie w parach, które (nie)szczęśliwie zostały rodzicami.

Rodzicielstwo to sprawdzian dla związku, bo kobieta i mężczyzna wchodzą w całkiem nowe buty i w tych wielkich walonkach budują też nową relację.

I okazuje się, że albo ona zostaje na jakiś czas w tej nowej roli na maksa, porzucając życie erotyczne, a on się czuje odrzucony, albo jego bycie ojcem przerasta i ewakuuje się przy każdej możliwej okazji, skutkiem czego jest jej depresja i chodzenie w dresie z wypchanymi kolanami.

Wariantów jest wiele, każde z nas reaguje na hard core nowej sytuacji inaczej.

I potem się tak często zdarza, że nagle się wszystko rozłazi. To znaczy jesteśmy razem, mama, tata i dzieci.

Ale jako para razem nas nie ma.

Wykonujemy obowiązki, chodzimy do pracy, bywamy razem u przyjaciół na kolacji i nagle słyszysz, że on o Tobie też mówi mama i nawet się do Ciebie tak zwraca. A ty mu się rewanżujesz tatuśkiem.

Klasyczna śmierć kliniczna miłości.

I jak tak sobie myślę, że jak się ma długi staż i do tego jest się rodzicem, to dopiero trzeba się o siebie i ze sobą napracować.

Bo to normalne, że jakoś tam po roku to żadnych motyli w brzuchu tylko wyboje rzeczywistości i zachwyt pierwszych gorących nocy dawno minął, a z romantyzmu zostało tylko słabe rrr.

I potem się okazuję, że trzeba osobno wyjeżdżać na wakacje albo osobno na wieczorki ze swoją płcią, żeby się trochę nie widzieć i zresetować i jakoś ze sobą następne kilkanaście lat wytrzymać.

Tylko że miłość to nie jest stan stały, dany na zawsze. A o związek trzeba dbać.

Rodzicielstwo to stan ekstremalny. Bez ściemy, nikt mi nie powie, że pierwsze kilka lat jest łatwe. Dlatego najważniejsze dla związku, w którym jest się jednocześnie rodzicem są trzy rzeczy:

1. Praca w teamie.

Przeżycie pierwszych kilku lat z dziećmi i nie zabicie się, może się tylko udać, jeśli ludzie traktują się jak team, który ma do wykonania misję specjalną. Odchować i wypuścić w świat potomstwo. W miarę poukładane i zdrowe psychicznie.

Rodzicielstwo to survival, a nie kaszka z cynamonem i żeby jeszcze po tym wszystkim coś do siebie potem czuć, to trzeba zewrzeć siły.

To trochę przestawia relację na bardziej kumplowską, ale daje cholernie mocną bazę, dzięki której można ten permanentny stan ekstremalny przeżyć i jednocześnie być razem i się wspierać. Na długo.

Namiętność bywa krótka i ulatuje z ostatnim motylem z brzucha, a jak się jest z kimś kumplem, to można z nim całkiem fajnie spędzić całe życie.

Rodzice, którzy są też dla siebie kumplami, wychowują dzieci razem według wspólnie pojętego interesu. Wspierają się w tej codziennej harówce bez urlopów i uzupełniają. Nie rywalizują, kto jest lepszym, mądrzejszym i bardziej fajowym rodzicem i więcej dla dzieci robi.

2. Kompromisy.

Rodzicielstwo to piękny wynalazek, ale trzeba z wielu rzeczy zrezygnować, przynajmniej na kilka pierwszych lat.

Sorry, ale musisz zredukować tę najlepszą część swojego własnego życia, czyli nocny high life, żeby jakoś to wszystko grało. Skomplementuję nas, ale nam, babkom to jakoś wychodzi z automatu, jakaś reakcja chemiczna tu następuje, mężczyznom trochę trudniej. Ale nie da się inaczej.

Bo nic tak nie obciąża związku, jak frustracja jednej ze stron i poczucie dźwigania dzieci na plecach samemu.

Dzieci są wspólne. W-s-p-ó-l-n-e.

3. Czas dla siebie.

Nie osobno. Ze sobą.

Mam wrażenie, że to towar najbardziej deficytowy w związkach rodzicielskich. I najbardziej potrzebny.

Cholernie ważne jest bycie ze sobą i wyjście na chwilę z roli rodzica. Pójście do kina, na kolację i czasem z nią na zakupy. Bo w końcu w tej sukience, na którą od godziny ona nie może się zdecydować, ona się też chce się podobać jemu.

To, co wykańcza związek to to, że właśnie przestaje się bywać gdziekolwiek razem. A jeśli już, to tylko na urodzinach u innych par z dziećmi.

Potem dzieci wychodzą na pierwsze imprezy, a rodzice gapią się na siebie i nie mają sobie nic do powiedzenia.

I ja wiem, że nic nie zastąpi piwa z kumplami i drinka z przyjaciółką, ale warto czasem zainwestować w opiekunkę do dziecka i wyjść wieczorem razem.

To inwestycja w przyszłość. Żeby potem nie spać w osobnych sypialniach.

I jak do tego wszystkiego jeszcze się trochę lubicie, to jest szansa, że będziecie żyli długo i szczęśliwie. Razem, nie tylko pod jednym dachem.

Pozdrawiam mocno.

 

 

TAGS
POWIĄZANE WPISY