Strażnicy marzeń.
Strażnicy marzeń.
Kochane Smyki, powiem wam dzisiaj o czymś ważnym. O waszej przyszłości. Teraz to macie to głęboko gdzieś, bo daleka przyszłość to dla was jutrzejszy poranek. Ale jak się będę regularnie powtarzać, to powinno trafić do głów na stałe.
Za kilka lat będziecie w takim wieku, że w szkole i na podwórku zaczną wam zadawać pytania, co chcecie robić w życiu.
Dojdziecie do ostatniej klasy waszej aktualnej szkoły i staniecie przed decyzją: co dalej?
To bardzo ważne pytanie. Zdaje się, że jedno z ważniejszych w życiu.
I wiecie co, nie przychodźcie do mnie po radę. Bo ja nie mogę tego wiedzieć. Chociaż jestem waszą mamą.
Nie mam prawa wam mówić, w którym kierunku powinniście pójść. Dlatego, że to będzie mój pomysł na was. A nie wasz.
Będę wam pewnie chciała nawciskać jakiejś ściemy o kilku pięknych zawodach, które mają przyszłość i dobrze się dzięki nim zarabia.
Powiem wam coś w tajemnicy: to jest zawsze gadka, kim chciało się być, a nie wyszło. Albo czego w życiu żal. Skąd to wiem? Poobserwowałam i nasłuchałam się.
A tak na serio: wasza babcia, a moja mama zawsze wzdychała, że ona to mnie widzi jako dentystkę.
Mnie?! Ja mdleję, jak czuję zapach lekarza, a dentysta wywołuje u mnie taki stres, że jak idę na przegląd uzębienia, to nie śpię dwie noce. Więc coś mi się wydaje, że z tym dentystą to ona myślała o sobie.
I znajdzie się jeszcze bardzo wiele osób, które będą wam mówiły i dobrze radziły, co powinniście zrobić. I każde z nich będzie mówiło o sobie, ale nie o was. Będzie mówiło tym, co ich ominęło, a co bardzo chcieli mieć. A nie o tym, co wy chcecie i co jest dla was dobre.
Jeszcze ważniejsze, niż wszystkie dobre rady matek, ojców, wujków i dalszych ciotek jest to, że jakąkolwiek decyzję podejmiecie, raczej mało będzie miało to wspólnego z tym, czego naprawdę chcecie.
Dlatego, że w tym wieku, mało kto wie, co chce robić przez następne 3/4 swojego życia.
I jakąś decyzję podejmiecie na pewno. Pójdziesz do takiej, a nie innej szkoły, bo tam idą Twoi przyjaciele, albo panna, w której się podkochujesz. A ty, mała, do tej, bo tam są fajne chłopaki, albo akurat ta, a nie inna szkoła będzie popularna, albo będą tam lekcje gry na gitarze.
I każda wasza decyzja będzie okay. To prawo wieku i braku doświadczenia.
Ale jedno powiem wam dzisiaj i za rok i jeszcze kiedyś tam.
Niezależnie od tego, gdzie w końcu się znajdziecie, pamiętajcie o swoich marzeniach.
Będziecie mieć na pewno marzenia. Jakiś odważny, fantastyczny pomysł na coś.
I pomysł na siebie. I swoje życie.
I w to marzenie uwierzcie.
Bo w tym marzeniu jesteście wy i sens waszego bycia.
Cała reszta jest przypadkiem.
Życie jest przypadkiem.
Jak przypadkiem?
Przypadkiem spotykają się dwie osoby, przypadkiem na siebie trafiają. Zakochują się i decydują założyć rodzinę. I rodzą się dzieci. Rodzicie się wy.
Nie wybraliście sobie nas, rodziców. Nie wybraliście sobie miejsca zamieszkania. Koloru włosów i skóry. Narodowości.
Ale przyszliście z pewnym potencjałem, niepowtarzalną materią, kilkoma cechami, które są tylko wasze. Nieodziedziczone i niewyuczone.
I one są właśnie w waszym marzeniu.
Nie pozwólcie ich sobie zabrać. Dlatego, że znajdzie się bardzo wielu ludzi, którzy będą wam mówić, że to, o czym marzycie, jest niepoważne i niemożliwe. I że nic nie wiecie i was wyśmieją.
I wiecie co: oni też mówią o sobie. Też mieli marzenia, tylko nic z nimi nie zrobili. Pozwolili im odejść, albo się zestarzeć.
Życie to taka nieprzewidywalna materia. Daje, zabiera. Żadnych stałych.
Ale marzenia są tylko wasze. I najfajniejsze, że macie tyle mocy, że mogą stać się realne.
Są nie do zabrania.
Bądźcie ich strażnikami, a kiedy przyjdzie czas uwolnijcie z waszych głów.
Niech staną się wami i waszą rzeczywistością.
Tego wam życzę z okazji Dnia Dziecka.
Kocham was.
Jesteście najlepszym, co mi się w życiu trafiło.
Będę was dzisiaj ściskać do upadłego. Jak co dzień.