Napisałam poradnik. Z zazdrości.
Napisałam poradnik. Z zazdrości.
Fajnie byłoby prawie nie spać i być być wypoczętym, pracowitym jak mrówka i jednocześnie szczęśliwym. Chaotycznym, a jednak mieć świetną strukturę. Starzeć się i być coraz bardziej atrakcyjnym. Załamanym, ale szczęśliwym.
Nie, no, tak się rozmarzyłam, jakby to było pięknie tak. Tak się zajeżdżać z ilością codziennych zadań do wykonania, ale jednak być wspaniałą optymistką.
I piękną, zrelaksowaną matką pracującą.
Są dni, że jest mi za dużo. Przychodzę z pracy, ogarniam dom, ogarniam dzieci, wieczorem chcę ogarnąć siebie, ale już nie mam siły. Wkurzam się na świat, małżeństwo, macierzyństwo. Chcę wina i szybko iść spać.
Potrzebuję pocieszenia i czegoś, co mnie podniesie na duchu.
Cholerne poradniki.
Nie cierpię poradników. Tych, co piszą, jak zrobić coś lepiej, jak siebie zrobić lepiej i tak dalej. Lubię się dowiedzieć i sprawdzić sama, pouczyć z błędów, pomyśleć, przekonać. Dojść do prawdy i oświecenia.
I nie cierpię poradników dlatego, że na ogół wszystko, co tam piszą, się zgadza. I gdybym to wcześniej przeczytała, to moja codzienność byłaby prostsza.
Z tej zazdrości niechęci do mądrzejszych ode mnie, zrobiłam sama dzisiaj poradnik.
Napisałam.
O siedmiu nawykach, które są ważne w codziennym życiu. Żeby się nie podłamywać i osiągać to, co się chce. Żeby się nie wykończyć.
I dorzuciłam do tego jedną przypadłość. Ale o tym na końcu. Mądrzę się dzisiaj.
1. Polubić świt.
Wczesne wstawanie. To nie tylko wydłuża dzień, ale daje czas tylko dla siebie. Wczesne wstawanie to świeżość umysłu i cisza w domu. Luksus kawy w samotności i kanapa tylko dla siebie. Pracując w wymiarze 9 to 5, posiadając rodzinę, czyli dodatkowy etat od 17, trudno być produktywnym. Zostaje rozdarcie między przyjemnością wieczoru (wreszcie zasnęli…), a wyrzutami sumienia w postaci niemego laptopa.
Wczesne wstawanie podkręca nasz mózg. Jesteśmy sprawniejsi intelektualnie. I fizycznie też. A to znaczy, że rano możemy dużo więcej, niż o 21.
2. Niech żyje Chodakowska.
Ruch. Wszystko jedno, jaki. Biegaj, ćwicz w domu. Uprawiaj jogę. Im bardziej się upocimy na treningu tym mniej zmęczeni jesteśmy potem. I też możemy więcej. Najnowsze badania dowodzą, że nasze krzesło w biurze szybciej nas zaprowadzi do otyłości, niż cukier. Po pół godzinie siedzenia nasz metabolizm zwalnia o 90 procent.
Jeśli przyjmiemy, że nie jesteśmy posiadaczami naszego ciała, ale się w nim gościmy, zmienia się też perspektywa jego postrzegania. Im bardziej będziemy o nie dbać, tym dłużej pozwoli nam oddychać.
Pot uszczęśliwia. Serio. Najlepiej wcześnie rano, więc można mieć dwa w jednym.
3. Szelest kartek.
Czytaj. Nie masz na to czasu? Można go prosto wyczarować. Miej książkę zawsze przy sobie. Czytaj w autobusie zamiast serfowania w telefonie. Czytanie rozwija. Otwiera wyobraźnię. Inspiruje. Jeśli potrzebujesz motywacji, odkrywaj biografię tych, którzy mają to, czego bardzo chcieli. I ucz tego nawyku dzieci.
4. Organizacja.
Trzęsę się, jak słyszę planowanie, organizacja, kalendarz. W tym temacie jestem uszkodzona genetycznie. I płaczę, bo wiem, że to prawda. Z planowaniem jest prościej i efektywniej. Można więcej zrobić, wieczorem nie kląć na siebie, że znowu nie zaplanowałam, że miałam zaplanować…
5. Lustereczko powiedz przecie.
Mów o sobie dobrze. Przede wszystkim o sobie. Chwal siebie. Mów do siebie dobrze. Po imieniu. Rozmawiaj ze sobą. Jak wstaniesz rano pomyśl też o tym, co masz. Zdrowe ciało. Dach nad głową. Ludzi obok.Wolność. Masz wszystko, by osiągnąć to, czego chcesz.
6. Piękny umysł.
Cudowne odkrycie: nasz umysł jest plastyczny. To znaczy, że zmienia się i rozwija tak długo, jak oddychamy. Nie starzeje się. Ucz się nowych rzeczy, podejmuj wyzwania intelektualne. Znajdź autorytet, albo idola (w zależności od wieku…) i ucz się od niego. Znajdź kogoś, kto jest w tym miejscu, w którym ty chciałbyś być.
6. Nie oczekuj.
Oczekiwania tworzą naszą rzeczywistość. I kłopoty. Bo za oczekiwaniem idzie rozczarowanie. Zamiast tego działaj. To twoje życie.
Brak oczekiwań to odpowiedzialność za swoje własne życie. Często trudne, bo jakoś tak z rozpędu narzekać jest łatwiej. Że brak kontaktów, a tamten ma lepiej, bo ma więcej szczęścia, pieniędzy. A ona jest blondynką, a ja nie.
A co z tą jedną wspaniałą przypadłością?
To tylko i aż wiara w siebie.
Badania pokazują, że ludzie, którzy wierzą w siebie, wykorzystują więcej możliwości swojego mózgu. A trik polega na tym, że nasza wiara w siebie oddziałuje na innych. Jeśli wierzymy w siebie, inni traktują nas lepiej. Dają nam więcej możliwości, żebyśmy osiągnęli to, czego pragniemy.
Znacie efekt nocebo? To odwrotność znanego placebo. Pacjenci, którzy przyjmują leki z wątpiącym nastawieniem co do jego skuteczności, faktycznie tę skuteczność niżej odczuwają. I tak jak ciebie ogarnia chmura zwątpienia w siebie, albo w coś, co chcesz osiągnąć, tak prawdopodobieństwo porażki jest większe.
Zacznij rządzić swoim umysłem, albo on zacznie rządzić Tobą.
Czy będzie ze mnie Martha Stewart w kwestii poradnictwa? Nie wiem. Czas pokaże. Chociaż w sumie tekst, który napisałam po porządkach w swoim domu, nawet się spodobał. A też trącił poradnikiem.
Ale tak całkiem serio: dobre nawyki ułatwiają życie. Wiem o tym dobrze, ponieważ niektóre usiłuję wprowadzić w życie. Pracuję nad oczekiwaniami. A raczej ich brakiem. Patrzę rano w lustro. Klepię się w ramię po kumplowsku. Jutro wstanę wcześniej.
Kawy nie kupiłam. I poranną porcję kofeiny diabli wzięli. A było zaplanować.
Ściskam serdecznie.