Życie w zachwycie.

Dlaczego warto gapić się w niebo?

1 lutego 2016

Zamiast wstępu.

Był piękny słoneczny dzień, pachniało trawą i upałem. Lipcem. Powietrze nieruchome, aż lekko drżące od temperatury. Plaża nad rzeką w środku Europy. Dzieci na brzegu chłodzące się w  przezroczystej wodzie. Ja na kocu, w cieniu drzewa, nieruchoma niczym kameleon.

– Co robisz, Mami- zapytała Bibi, kładąc się mokra obok mnie.

– Gapię się w niebo, Kochanie.

– Nie mówi się gapić, tylko patrzeć- poprawiła (przemądrzała, ciekawe, po kim to ma) Córka.

– Ale ja się naprawdę gapię.

Ponieważ naprawdę głęboko i całą sobą gapiłam się. Nie patrzyłam.

Patrzeć można wszędzie. Patrzenie zakłada pewną bierność. Nic za tym nie stoi. Ot, taka obserwacja świata bez świadomego udziału. Czekam na autobus, popatrzę sobie to tu, to tam. W patrzeniu nie ma głębi, treści wewnętrznej, patrzę na kwiatka, płot i stare okno. Czasem się zawieszę. W patrzeniu nie ma emocji i zaangażowania.

Co innego gapić się. Gapić się to być  skoncentrowanym, nastawić się całym sobą, nastroić. Gapienie wymaga aktywności.

Gapienie się jest tłuste.

Jak się gapię, to z maksymalnym zaangażowaniem, doświadczając przy tym całej gamy przyjemnych uczuć.

Szczęścia, spokoju, równowagi. Wolności. Cudowne dolce far niente. Doskonałe bycie tu i teraz.

Gapienie się to moja forma medytacji. Zamykam potem oczy, otwieram się na dźwięki i oddech. Słucham. Jestem.

I w tej chwili gapienia się, kiedy leżała obok mnie Bibi, a potem dołączył Benjamin, zdałam sobie sprawę, jak szybko takie piękne chwile mijają. Jak szybko mijam ja.

I tyle rzeczy odkładam na później. Jakbym dostała nieograniczony pakiet czasu. A przecież nie dostałam. I ciągle czekam na odpowiednią  chwilę, żeby zacząć realizować swoją pasję. A jeśli ta chwila nie nadejdzie?

*    *    *

Wszyscy tkwimy w systemach. Na poziomie rodziny, bloku, wspólnoty, pracy i społeczeństwa. Pamiętam, jak zdałam sobie sprawę, że w momencie, kiedy oddałam swoje dzieci do przedszkola, skończyła się dla nich pewna forma wolności. Od teraz nowe zasady, struktura grupy, dopasowywanie się do ogólnie panujących reguł.

Nie mamy wpływu na wiele rzeczy. Na miejsce urodzenia, pochodzenie, przynależność grupową, czy społeczną. W jakiej rodzinie się urodziłyśmy.

Ale mamy wolność myśli i decyzji. Najgłębiej pojętą wolność, jak może istnieć. Wolność wewnętrzną. Możemy same wybrać, jakie jest nasze życie, także w obrębie systemu.

To wolność tego, czy poddajemy się fali czasu i zjawisk, czy tę  falę wykorzystujemy idąc tam, gdzie chcemy.

Jak definiujemy sukces, kim chcemy być? Jaki jest świat naszych wartości, etycznych i moralnych? Czy nasze pasje staną się naszą rzeczywistością?

Możemy wybrać, jakimi będziemy ludźmi, kobietami. Nieszczęśliwymi, niezrealizowanymi, czy wolnymi dzięki naszym wyborom. Schowanymi za ograniczeniami, czy wolnymi dzięki własnej odwadze, by żyć mocniej i świadomej.

*    *    *

Wstawaj wcześnie. Spaceruj. Czytaj. Zamieniaj marzenia w rzeczywistość. Słuchaj uważnie. Nie oceniaj. Bądź czuła. Pielęgnuj w sobie dziecko. Mocno oddychaj. Rozmawiaj z ludźmi. Znajduj czas tylko dla siebie. Ucz się. Rozwijaj. Zwolnij. Nie oczekuj. Kolekcjonuj chwile. Działaj. Bądź cierpliwa. Bądź wdzięczna. Słuchaj swojej intuicji. Znajdź swoją pasję. Bądź koneserką czasu. Przytulaj. Kochaj. 

Jesteś Limitowaną Edycją. Dlatego dbaj o siebie. I jakość swojego życia.

I gap się w niebo, jeśli też odnajdziesz w tym przyjemność. To moje gapienie się wtedy w lipcu, to była bardzo ważna lekcja.

Pozdrawiam mocno.

 

 

 

TAGS
POWIĄZANE WPISY
Aga Krzyżanowska
Wiedeń/ Świdnica

Literatka, fotografka, nefelibata. Opowiadam historie o codzienności, w której w soboty jest zen, a we wtorki końce świata (albo na odwrót i w zupełnie inne dni). Czasami piszę książki, zawsze mam w torbie aparat, na ogół polegam w kuchni. Codziennie bujam w obłokach. Stamtąd wszystko lepiej widać.

Facebook